Imbir na parapecie – domowa uprawa

Imbir to kłącze – to oczywiste. Rośnie w egzotycznych krajach, ale w naszych krajowych warunkach też można go uprawiać na małą, domową skalę.

mój własny, domowy imbir

Znam wiele osób, które podobnie jak ja chciałyby jeść jak najwięcej owoców i warzyw z własnych upraw. W warunkach miejskich można jedynie pomarzyć o takich luksusach, albo można powolutku, po kroczku zacząć realizować pomysły na miejską farmę, i w dodatku egzotyczną.

Teraz, zimową, przeziębieniową porą kiedy sezon mamy imbirowy, dość często kupiony w sklepie imbir, zanim zostanie skonsumowany, zaczyna wypuszczać coś zielonego. To może być początek bardzo pięknej, rolniczej przygody dla cierpliwych. Do napisania tego tekstu skłoniły mnie częste wypytywania ze strony biurowych koleżanek – co zrobić z takim delikwentem? Wyrzucić, nie wyrzucić, no tak jeśli nie to co dalej? Posiadam już kilkuletnie doświadczenie w parapetowej uprawie imbiru i podzielę się moimi obserwacjami w tej kwestii.

Nie wyrzucać imbiru co posiada kiełek, czyli zieloną wypustkę!

przygotowując ten wpis bez trudu kupiłam skiełkowany imbir – za 1,33 zł
(choć pewnie przepłaciłam – w takim stanie powinien być za darmo )

Sadzenie imbiru

Jeżeli kiełek ma około 1 cm długości spokojnie możemy zasadzić go do doniczki (jeżeli widzimy, że kiełek dopiero zaczyna się wykluwać potrzymajmy go przez jakiś czas w płaskim naczynku tak aby kłącze leżało zanurzone do 1/3 w wodzie).

możemy wcześniej namoczyć kłącza

Potrzebujemy:

  • płaską, sporą doniczkę (imbir będzie potrzebował miejsca, by mógł się rozrosnąć, np. w doniczce o średnicy 20 cm możemy zasadzić 2-3 nieduże kawałki z kiełkami, ważne jest by doniczka była płaska – dopiero w takiej do kilku razowych próbach imbir zaczął mi rosnąć)
  • lekką, przepuszczalną ziemię
  • podstawkę pod doniczkę, na tyle dużą by można było wlać sporo wody.

Imbirowe kłącze sadzimy płytko pod powierzchnią ziemi i nalewamy wodę do podstawki doniczki.

Pielęgnacja roślinek

Pielęgnacja imbirowej roślinki nie jest skomplikowana. Po pierwsze i najważniejsze – podlewanie, a precyzyjniej nawadnianie. Imbir lubi jak jest wilgotno, stąd potrzebujemy podstawki na wodę, zauważyłam, że podlewany do ziemi imbir nie rośnie, ale marnieje, kiedy natomiast nawadniamy do wlewając wodę do podstawki rozrasta się w najlepsze. Wodę uzupełniamy jak cała zostanie wchłonięta i tak w nieskończoność.

Imbir lubi ciepło – roślinka świetnie sobie daje radę stojąc na parapecie południowego okna, nawet w największe letnie upały – cały czas pamiętamy o wodzie.

imbir sadzimy płytko pod powierzchnią,
tak aby kiełki trochę wystawały ponad powierzchnię
trzy kłącza w doniczce o średnicy 20 cm – dzień 0

Imbir nie lubi jak go wystawiać na dwór. Latem kiedy chciałam dogodzić moim domowym roślinkom stawiając je na zewnątrz, moja imbirowa roślinka jakoś tego nie lubiła – wolała gorąc w mieszkaniu – no cóż trzeba uszanować inność.

Nasza roślina może osiągnąć różną wysokość – im doniczka jest szersza tym roślina wyższa i odwrotnie. Mój, znaczy jej, tej roślinki, rekord wysokości to 1,5 m.

Zbiór

Kłącze w naszych warunkach rozrasta się dość powoli. Moje uprawy po mniej więcej półtora roku wypełniły doniczkę. A kiedy jest czas na zbiory? Zauważyłam, że łodygi po właśnie półtora roku od momentu zasadzenia powoli wszystkie zaczęły usychać (to była późna jesień) – wtedy okazało się, że kłącza osiągnęły zadowalającą grubość, chociaż daleko im do grubości imbirów kupowanych w sklepach. Mi to jednak nie przeszkadza.

Kłącza wykopujemy, porządnie płuczemy, część możemy zostawić sobie do dalszej uprawy, i zabawa może zacząć się od nowa.

Może się również zdarzyć, że łodygi nie zaczną usychać. Jeżeli widzimy, że kłącza wypełniają całą doniczkę, można je po kawałku odkopywać i obrywać, a roślina będzie sobie dalej rosła.

Życzę powodzenia w waszych uprawowych eksperymentach. Czuwaj!

moje imbirowe zbiory

więcej o imbirze: https://pl.wikipedia.org/wiki/Imbir

Najlepsze jagody pod słońcem, opowieść o jagodzie kamczackiej

Jagoda kamczacka – najzdrowsza jagoda

Nic nie jest trwałe. Cały świat wokół nas nieustannie się zmienia. Nawet najtwardszy kamień podlega erozji, nie mówiąc już o naszych organizmach. Pomimo to, żeby przez długie lata pozostać w dobrym zdrowu powinniśmy bardzo zwracać uwagę na to co jemy.

Wiele z schorzeń, które nas dotykają mają podłoże metaboliczne (niektórzy naukowcy twierdzą, że nawet ponad 80%), czyli wpływa na nie to co spożywamy. Jednym z najbardziej niszczycielskich procesów wpływającym na nasze ciało jest utlenianie, które powodować może powstawanie wolnych rodników a potem komórek rakotwórczych, stanów zapalnych, reakcji alergicznych.

Owocem, który jest prawdopodobnie najmocniejszym przeciwutleniaczem – jest mało u nas znana jagoda kamczacka. Jej współczynnik ORAC wynosi 21 647/100g świeżego owocu (zalecana dzienna dawka to 5 000 – 1/4 szklanka jagody kamczackiej), i jest o prawie 5 000 pkt wyższy niż współczynnik aronii (16 062), i czterokrotnie wyższy niż ORAC borówki amerykańskiej (4 669).

W 100g owocu jagoda ta zawiera aż 59 mg Wapnia, 65 mg Witaminy C, i 48mg Fosforu, znacznie więcej niż winogrona i pomidory.

Fito-substancje zawarte w tych jagodach mają ochronny wpływ na wątrobę, tkankę nerwową, naczynia kwrionośne, siatkówkę i naczyniówkę oka, działają przeciwcukrzycowo, przeciwzawałowo, antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie, przeciwzakrzepowo. Mają również działanie ochronne na trzustkę, układ wieńcowy, rozszerza naczynia i zapobiega miażdzycy. Polecane przy: stanach zapalnych wątroby, trzustki, nerek, degradacji układu nerwowego, nieszczelności i stanach zapalnych jelitchoroby alergiczne, degradacje i stany zapalne oka, itd, itd.

Niestety, na większości bazarków te jagody są niedostępne, dlatego trzeba samemu je uprawiać. Mi, kilka lat temu, w stoisku ogrodniczym zwykłego supermarketu, udało się kupić trzy sadzonki. Poszukajcie. Podobno łatwo można przygotować sadzonki – ja właśnie próbuję.

Jagody kamczackie (nazwa poprawna wiciokrzew siny) rosną w rejonie Azji Północno-Wschodniej. Są krzewami odpornymi na srogie warunki pogodowe, czyli idealne do naszego klimatu. Kwitną wczesną wiosną, a owocują właśnie teraz, znacznie przed, tak popularnymi borówkami amerykańskimi. Nie są trudne w uprawie. Jako większe krzaki znoszą nawet przesadzanie – dwa lata temu moje wykopane były na kilka dni w związku z pracami remontowymi na moim osiedlu, i przeżyły. W tym roku owocują u mnie po raz czwarty. W pierwszym roku były słownie dwa owocki, a w tej wiosny zebrałam z trzech małych krzaczków ponad szklankę jagód.

Kwaskowe w smaku, są  dzięki temu świetnym składnikiem koktajli albo doskonałe jako dodatek do naleśników.

Jeżeli uda Wam się kupić gdzieś takie jagody to najlepiej jeść je na surowo. Proponuję np. taki koktajl mojego pomysłu, ze świetnie zrównoważonymi smakami.

Koktajl/smoothie z jagodami kamczackimi (wegański) dla dwóch osób

2 banany

3/4 szklanki truskawek

1/2 szklanki jagód kamczackich

5 dużych liści mięty najlepiej pieprzowej

1/2-3/4 szklanki wody

Na zdrowie! 🙂

PS. W następnym odcinku placuszki wegańskie z jogurtem greckim i jagodami. Czuwaj!

 

Żródła:

http://www.rozanski.li; http://www.jagoda-kamczacka.com; http://www.pl.wikipedia.org

Papryka zasiana, i zbieram ziemniaki

IMG_2387

Już myślę o wiośnie, i mam nadzieję, że szybko nadejdzie, bo lubię grzebać w ziemi. Nasionka już czekają i tupią nóżkami, a ja nauczona doświadczeniem kilku sezonów już teraz zasiałam paprykę. Paprykę lubię, a ta wyhodowana własnoręcznie jest przepyszna. Papryka potrzebuje około dwóch tygodni do wykiełkowania, dość długo rośnie i długo dojrzewa w naszym krótki lecie. Stąd moje tak wczesne wysiewanie.

Zebrane nasionka, z kupnej w sklepiszczu, odmiany ramiro – długa, miąż dość cienki, ale pełen smaku, zostały oficjalnie dziś zasiane do doniczki. Doniczka ma dobrą kompostową ziemię, wilgoną. Na wierzch posypałam równomiernie nasionka, z następnie delikatnie rozsypanłam cienką warstwę ziemi i porządnie zwilżyłam wodą ze spryskiwacza. Dopóki nasionka nie ukorzenią się, najlepiej zwilżać spryskiwaczem, żeby maleństwa nie pływały z lewa na prawo, lub żeby nie były spłukiwane i nie koncentrowały się w jednym kącie.

IMG_2388

Doniczkę umieszczamy w torebce, którą nie bardzo szczelnie zamykamy, żeby cosik powietrza dostawało się do środka, ale jednoczęśnie żeby powstała mini szklarnia – ciepło i wilgotno. Naszą instalację stawiamy w ciepłym, najlepiej dość ciemnym, spokojnym miejscu, ale z dala od odkręconego kaloryfera. I czekamy, czekamy, czekamy….

Podczas naszego czekania możemy już zacząć zbierać skiełkowane ziemniaki, bo ja w moim małym, miejskim ogródku, uprawiam ziemniaki, w donicach, w dodatku. Można? Można. Można nawet w warunkach balkonowych. Już to pisałam, ale co tam powtórzę się, nigdy nie jadłam tak pysznych ziemniaków jak te z mojej donicowej uprawy. Nie jemy dużo ziemniaków. Warto mieć choć trochę swoich, nawet dla 2-3 obiadów warto. Takich ziemniaków nie obieramy, bo zawsze nam jest szkoda marnować miąższ, gotujemy w mundurkach, w mundurkach nawet wrzucam do zupy. Smakują wtedy genialnie.

Ale, wracając do uprawy. O tej porze roku coraz więcej ziemniorów jest zzieleniłych, lub skiełkowanych, dlatego takie jednostki odkładam, zbieram i przechowuję w dość ciemnym miejscu, i zobaczcie jak już puściły kiełki. Kiedy przejdzie na to czas, np w marcu znajdą swój domek w pięknej donicy. A! panuje ogólnie opinia, że kupne ziemniory nie kiełkują i nie „owocują” dobrze, bo pryskane, żeby nie puszczały kłów. Nie zauważyłam, przeważnie staram się kupować te eko, ale nawet zwykłe też dają radę i wydają na świat maluchy.

IMG_2392

No to na razie tylko tyle przygotowań zimowo-wiosennych.

Co do moich parapetowych upraw, niestety wiele z roślin nie wytrzymało próby czasu. Bietola i burak liściowy, przetrwały w ilości kilku sztuk – ale udało mi się wcześniej dodać liście do obiadu, natka pietruszki znacznie lepiej – bo do tej pory żyje około 70% roślinek. Imbir, niestety. Burak z liśćmi, ma się dobrze, cały czas wypuszcza nowe. Seler wypuścił piękne liście, które zostały dodane do obiadu, ale właśnie kilka dni temu zielenina zaczęła padać, nie wiem dlaczego, zobaczymy, co będzie dalej. Do towarzystwa doniczkowego, dołączył jeszcze por, który wypuściwszy korzonki, został zasadzony do doniczki i ładnie rośnie. Może jeszcze uda się kapuście pekińskiej, ale o tym może w następnym odcinku.

To nie koniec czyli uprawa warzyw w warunkach zimowych

Pomimo temperatur wskazujących raczej na sezon jesienno/zimowy, Miejska Farma nie śpi. Gdy na dworze chłód, w domku jest ciepełko, dlatego burak liściowy i natka pietruszki awansowały na stanowisko okienne. Zanim nastały większe przymrozki wykopałam boćwinę i bietolę (odmiana buraka liściowego), obcięłam 2/3 liści i zasadziłam w krótkich skrzynkach balkonowych (na każdym parapecie mieszczą się po dwie). Operację tę wykonałam około dwa tygodnie temu i jak na razie roślinki przyjęły się i wypuszczają nowe listki. Ha! Będzie co jeść.

IMG_2108

Natka pietruszki, też przeżyła przesadzanie z ogródkowych warunków, rośnie tylko jakoś rachitycznie, pewnie z powodu braku światła, ale z drugiej strony listki stały się delikatniejsze w smaku, co ma swoje zalety.

IMG_2116

W mojej zimowej, okiennej Miejskiej Farmie znajdują się jeszcze: rozmaryn, imbir, burak z liśćmi i ostatnio dołączył seler.

Jeżeli znajdziecie w lodówce podwiędnięty burak, który zaczął wypuszczać listki, nie wyrzucajcie go, tylko znajdźcie mu wygodną doniczkę z ziemią i zróbcie mu miłe stanowisko. Po kilku dniach listki zaczną rosnąć. Kiedy uznacie, że są już wystarczająco duże można je wykorzystać do sałatek, do kanapek czy jako dodatek do duszonych dań. Pamiętajcie o częstym podlewaniu, bo burak szybko chłonie wilgoć.IMG_2214

 

Imbir bardzo szybko zaczyna kiełkować. Można wtedy podobnie jak buraka, wsadzić do doniczki z ziemią. W tym roku eksperymentuję z imbirem po raz drugi. Poprzednio trochę przesuszyłam roślinkę i dlatego zbiory nie były imponujące. Teraz postaram się bardziej. Kawałek kłącza z kiełkiem włożyłam już do doniczki i widzę, że wychyla już się powyżej powierzchni ziemi. Imbir potrzebuje żyznej ziemi i trzeba pamiętać o częstym nawadnianiu, bo lubi wilgotno. Kiedy roślina porządnie się rozrośnie wykopuje się z doniczki część kłącza. a resztę z powrotem do ziemi, by imbir rósł dalej. Będę wam zdawała sprawozdanie jak rośnie.

IMG_2225

A najnowszy na oknie seler, to korzeń, który jakoś gdzieś się zaplątał z tyłu w lodówce i zaczął wypuszczać listki. Na początek włożyłam go do miseczki z wodą, a po kilku dniach znajdę mu jakąś fajną i przytulną doniczkę.

IMG_2222

Jak widzicie, dla mnie zima nie jest okresem bezczynności i w oczekiwaniu na sezon ogródkowy kontynuuję swoje ogrodnicze zajęcia. Czuwaj!