Rozważania przy wegańskich cukiniowych plackach

Rozwój pojawia się poza bezpieczną strefą” – to hasło widzę gdy codziennie siadam przy moim biurowym stanowisku pracy. Wydrukowane, powieszone podtrzymuje mnie na duchu w trudnych chwilach. Kiedy sprawy toczą się zgodnie z naszymi marzeniami – to wspaniale, ale tak naprawdę powinniśmy być szczęśliwi kiedy napotykamy trudności, bo to one popychają nas do przodu.

W wygodnym, bezpiecznym, przewidywalnym życiu, w którym wszystko składa się jak dopasowane części układanki, najczęściej gnuśniejemy, obrastamy w piórka, rozleniwiamy się. Dobrze jest jak jest, sprawy są poukładane, zorganizowane, po prostu żyć nie umierać. Brakuje jednak czegoś – kombinowania, główkowania, dostosowywania się do sytuacji. Jakiś czas temu przeczytałam o badaniach naukowych nad inteligencją ludzi na przestrzeni stuleci. I wiecie co? Okazuje się, że w tej chwili populacja na Ziemi staje się coraz mniej inteligentna. Po prostu, zdobycze techniki, zamiast nam pomagać stawać się bardziej błyskotliwymi, powodują rozleniwienie i degradację. Jesteśmy statystycznie mniej pomysłowi niż nasi dziadkowie. Przypomina mi się taka anegdota. Spotyka się dwóch naukowców ds. kosmicznych: Amerykanin i Rosjanin. Amerykanin mówi: „Wiesz cały czas nie możemy opracować długopisu, który pisałby w kosmosie” (przypis: długopis aby działał potrzebuje grawitacji), a rosyjski naukowiec odpowiada: „Ale po co tracić czas, przecież można użyć ołówka”. To trudności, brak, niedostatek napędzają naszą wyobraźnię i pozwalają znaleźć najprostrze rozwiąznia.

Pewien bardzo mądry człowiek, którego opinie są dla mnie niezmiernie ważne, powiedział: jeżeli wszystko Wam się udaję w życiu, to dobrze, traktujcie to jak błogosławieństwo, ale kiedy w życiu pojawiają się problemy, wtedy naprawdę powinniście się cieszyć i być wdzięczni losowi, albo tym co byli sprawcami naszych kłopotów, bo właśnie w takiej sytuacji możecie się sprawdzić, nauczyć czegoś, zyskać doświadczenie, pójść do przodu. Przejście przez trudności, z podnienioną głową – to jest właśnie rozwój, zmienianie siebie, kształtowanie. Według mnie dotyczy to zarówno rozwoju technologicznego, jak i spraw czysto ludzkich.

haslo

Dlatego, kiedy w Waszym życiu pojawią się jakiekolwiek trudne momenty, spróbujcie nie narzekać, złożeczyć, denerwować się, tylko podziękujcie losowi, bądź też komukolwiek komu chcecie, weźcie się w garść i przejdźcie po prostu przez te dni, może nawet z lekkim uśmiechem. Nawet kiedy zdradza Was świat lub macie problemy z szefem, spróbujcie pomyśleć, że może wyjdzie to wszystko na dobre, bo rozstanie czy zmiana pracy, bez awantur, „darcia pierza”, na chłodno, na tyle ile jesteście w stanie, to może być dla Was szansa na coś lepszego, ciekawszego, zyskanie mądrości, nabranie dystansu do rzeczy, spraw błahych i nieistotnych. Spróbujcie. Ja tak próbuję i wiecie, … jest łatwiej. Mam więcej odwagi, nie boję się porażek, nie składam broni i próbuję.

Z czasem może okazać się, że te trudne chwile nie były takie straszne i skończyły się szybciej niż się zaczęły, bo nic nie trwa wiecznie, po każdej burzy pojawia się słońce.

I tak oto przy takich rozmyślaniach same ziściły się wegańskie placuszki z cukinii z gęstym sosem z czerwonej soczewicy:

img_4733

Składniki placuszki:

1 średnia cukinia

1 ząbek czosnku

3 łyżki mąki z ciecierzycy

2 łyżki mielonego siemienia lnianego

1 łyżka mąki pełnoziarnistej żytniej (lub pszennej, może też być orkiszowa)

1 -2 łyżki oliwy Extra Vergine

1 łyżeczka kurkumy

łyżka świeżego posiekanego tymianku (może być suszony)

składniki „sosik”:

1 szklanka nieugotowanej czerwonej soczewicy

1 cebulka mała lub większa jak lubicie więcej cebulki

1 szklanka wywaru warzywnego, ewentualnie woda

1 łyżeczka kurkumy

1 łyżeczka lub 2, kuminu (kmin rzymski)

sól, pieprz, ostra papryczka w płatkach

oliwa do smażenia

img_4730

Najpierw zabieramy się za „sosik”. W rondelku podsmażamy na złoto pokrojoną w kostkę cebulkę, wraz z ostrą papryczką (szczypta lub mniej) kminem i kurkumą, wrzucamy przepłukaną w wodzie, soczewicę i wlewamy wywar warzywny. Doprowadzamy do zagotowania i zmniejszamy płomień. Gotujemy, gotujemy i gotujemy. Jeżeli soczewica wchłonie cały płyn, a jeszcze jest twarda, dodajemy trochę wody (pół szklanki) i gotujemy, aż będzie papkowata. Solimy i pieprzymy do smaku.

Kiedy soczewica się gotuje, ścieramy na grubej tarce cukinię, i dodajemy do niej wszystkie suche składniki – mąkę z ciecierzycy, mielone siemie lniane, mąkę żytnią, kurkumę, sól, czarny pieprz, tymianek, a następnie posiekany ząbek czosnku i oliwę. Wszystko porządnie mieszamy, aż stanie się w miarę jednolitą masą. Smażymy na lekko natłuszczonej patelni.

Podajemy z naszym „sosikiem”. Smacznego i na zdrowie 😛

img_4738