Aglio Olio według CrazyLittlePolka.

Męczący dzień w pracy. Mam ich coraz więcej. Głód ściska żołądek, a sił brak żeby robić coś wyszukanego. Lenistwo jest wtedy obezwładniające i najchętniej wyszłabym wtedy do najbliższej pizzerii. Ale hola, hola, stop, nie poddawajmy się tak łatwo, bo mam na takie dni swój żelazny przepis – stary jak świat i powszechnie znany, który można robić w nieskończonych wariantach w zależności od pory roku, albo po prostu zawartości lodówki, a może nawet tego co akurat dostępne jest w naszym ogródku. To proste wyjście z sytuacji, i co najważniejsze szybkie, bo człowiek w desperackim głodzie chce jeść szybko, teraz, natychmiast. To danie najczęściej ratuje mi życie, konsumpcja w wersji instant. Uwierzcie to danie jest w stanie zaspokoić potrzeby smakosza i może współzawodniczyć z takimi daniami proponowanymi przez restauracje. Bo sztuką codziennego dnia jest zjeść po pracy szybko, zdrowo i niedrogo.

Tym tak uniwersalnym daniem jest moja wersja makaronu „aglio olio”, który można przygotować na tysiąc sposobów. Stałymi składnikami są w nim – oczywiście makaron, w różnych kształtach w zależności od składników, oliwa z oliwek (jakżeby inaczej ), czosnek i ziarna słonecznika. Prosty, zdrowy sos przygotowujemy w czasie gdy gotuje się makaron, a sos jest tak prosty, że każdy kucharz, nawet bardzo początkujący jest w stanie go przyrządzić.

IMG_0013

Składniki dla dwóch osób

makaron pełnoziarnisty (najczęściej spagetti, linguine albo penne)

1-2 ząbki czosnku

szczypta lub więcej suszonych papryczek chili w płatkach lub pół/cała świeża papryczka

2 łyżki oliwy z oliwek Extra vergine

garść ziaren słonecznika

i zasadniczy dodatek w tych wiosennych dniach – duża garść nierozwiniętych kwiatów mniszka lekarskiego (o wartościach odżywczych mniszka pisałam w poprzednim poście ==> link)

IMG_0007_1

Gotujemy makaron. W tym czasie, na rozgrzaną patelnię wlewamy oliwę z oliwek, wrzucamy papryczki (suszone lub świeże posiekane), po krótkiej chwili wrzucamy posiekany czosnek i pestki słonecznika. Znowu po chwili, kiedy wszystko będzie lekko złote wrzucamy elementy zielone, dzisiaj, nierozwinięte kwiaty mniszka lekarskiego i krótko blanszujemy. Odcedzamy makaron i gorący wrzucamy na patelnię gdzie przygotowywaliśmy nasz „sos”, mieszamy i podajemy. Jeżeli danie jest zbyt suche można podlać oliwą, np. smakową, ja lubię truflową (ewentualnie przed odlaniem makaronu do sosu można dodać 1-2 łyżki wody z gotowania). I pałaszujemy, na zdrowie.

Dlatego nastpnym razem kiedy zmęczeni po pracy będziecie padać z nóg, zamiast iść na łatwiznę i kupować coś szybkiego, pomyślcie o zrobieniu tego prostego dania. 🙂

 

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s