Zaczął padać śnieg, dlatego ciepły pled przyda się. Kontynuuję prace.
Od poprzedniego wpisu przybyło dziewięć kwadratów czyli mam już 64 sztuki. Tempo nie jest oszałamiające, bo zapracowana kobieta jak ja ma niewiele wolnego. Wykorzystuję każdą chwilę. Nawet oglądając filmy muszę czymś zająć ręce – mam taki specyficzny rodzaj ADHD – robótkowe. Zawsze coś dziergam, pruję albo łuskam nasionka. Robienie na drutach zwane drutowaniem, jest moim uspokajaczem, rodzajem mantry. Powtarzanej bez końca. Wiem, to nie jest odkrywcze, ale przyznaję, empirycznie sprawdzone. Często pruję moją robotę, kiedy nie jestem z niej zadowolona, i potrafię to robić bez końca i bez żalu – i jest to jak rozsypywanie mandali, która wcześniej z takim pietyzmem sypana była przez mnichów.
Pierwsze rozłożenie kwadratów zaczerwieniło podłogę. Jak dla mnie wygląda obiecująco. Myślę, że już 2/3 drogi za mną. Muszę się spieszyć by skończyć przed nadejściem wiosny. A jak nie to co? Ano nic, wiosna czy lato też czasami bywają chłodne i pled na pewno też się wtedy przyda .
A potem zacznę robić następny pled, i będzie to prezent, ale to już materiał na inną opowieść. Życzę ciepełka.
PS. Na prośbę czytelników wrzucam zdjęcie gotowego dzieła – dziergaliśmy, dziergaliśmy i wydziergaliśmy… Hurra!
Wrzuć fotkę jak będzie gotowe.Też dziergam podobny, tylko inne kolorki. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Pled dawno gotowy, dobrze służy. Wkrótce wrzucę fotę skończonego dzieła. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje dzierganie.
PolubieniePolubienie
Zdjęcie wrzucone. Pozdrawiam ciepło 🙂
PolubieniePolubienie
Przepiękny! Podzieliłaby się Pani „przepisem” na takie cudo? 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję za komplement. Postaram się spełnić prośbę i napisać jak zrobiłam taki pled. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie